piątek, 20 lutego 2015

Nudy...

Siedzę właśnie na jakimś zadupiu z moja rodzinka, juz czuje ze marnuje swój czas przyjeżdżając tu z nimi, ale spoko następnym razem będę wiedziała Seby nie wyjeżdżać z nimi w zimna pogodę nad jezioro czy gdziekolwiek bo oni tylko w domu siedzą.... Siedzieć to ja mogę we własnym domu tzn tym hostów i bynajmniej nie będę się nudzić - chociaż ciekawa jestem czy miałabym jakikolwiek wybór ... Domek w którym jesteśmy jest naprawdę śliczny uniformy, utytułowany niedaleko jeziora a z balkonu widać pole golfowe, wszystko byłoby inaczej gdyby nie to ze tu zamarzam, nawet przy kominku (takim fikcyjnym bo wszystko kest kontrolowane przez wentylacje...) starszaki oglądają tv lub grają na iPad'zie a moja 18miesieczna pociecha się nudzi, a ja razem z nią... Ale przejdźmy do pozytywów...

Spotkanie z panem w różowej koszuli z przyjecia walentynkowego przebieglo zaskakująco dobrze :) i tym razem nie miał różowej koszulki Hihihi :P nie spędziliśmy ze sobą zbyt dużo czasu bo moja niezastąpiona i perfekcyjna hostka potrzebowała mojej pomocy przy gotowaniu rosołu... Boże jak ja będę tak nieogarnięta jak ona w jej wieku to powiedzcie mi szczerze ze mam się ogarnąć a nie... Ale nieważne :) co do spotkania... Cieżko jest wyczuć kolesia po dwóch spotkaniach (szczególnie ze po spotkaniu do niego napisałam SMS i odpisał dzień pózniej...) ale wydaje mi się ze się lubimy :) napewno nie będzie gorącego romansu (chociaż kto wie, pochodzi z gorącego kraju....) ale napewno będziemy świetnymi kumplami przez następne piec miesięcy - potem wraca do Columbii. Gadało nam się przyjemnie, bez niezręcznych cichych momentów :) w sumie to musze się z nim spotkać jak wrócimy z gór no nadajemy na tych samych falach ale uwaga.... Dowiedziałam się ze przez pewien czas był DJ'em... Mam tylko nadzieje ze dobrze tańczy i ze będzie okazja żeby nauczył mnie salsy... ❤️ Tymczasem uciekam... Kolacja czeka!!!!

Buziaki z lodowatej Północnej Karoliny! :)

1 komentarz: